Dlaczego taka podróż?
Przed wyjazdem
Start
WIZY / granice
Księga Gości
Bułgaria
Egipt
Estonia
Grecja
Węgry
Iran
Jordania
Litwa
Łotwa
Polska
Rumunia
Rosja
Słowacja
Syria
Turcja


Syria(II)

Hama.



Z pewnością główną atrakcją Hamy są jej imponujące koła wodne . Mając ponad 20 metrów wysokości służyły one do nawadniania sąsiednich pól wykorzystując wodę z rzeki Orontes.



Obecnie w lecie uruchamia się je dla czystej przyjemności turystów i ponoć wydają one charakterystyczne zgrzytanie. W nocy spektakl jest jeszcze bardziej imponujący.


Po zrobieniu kilku zdjęć i zjedzeniu całkiem dobrej kolacji w restauracji "Sułtan" postanowiliśmy powrócić do hotelu. (Jak zwykle rodzice Sebastiana zatrzymali się w małym hoteliku, my tuż obok w samochodzie.) Jednak droga powrotna, całkiem prosta z początku, w rzeczywistości okazała się dla nas wyjątkowo trudna. Trzeba przyznać, iż pomieszały nam się wszystkie drogi i na koniec nie wiedzieliśmy zupełnie w jakim kierunku mamy się udać. Krążyliśmy chyba po wszystkich dzielnicach Hamy... A znajdującą tu się cytadelę okrążyliśmy kilka razy mówiąc sobie, iż jest ona wyjątkowo wielka! Na szczęście na koniec zauważył nas jakiś taksówkarz i zaoferował swą pomoc pokazując nam właściwą drogę do hotelu...



Po tych wszystkich wrażeniach zatrzymaliśmy się na małej uliczce niedaleko hotelu, by tutaj spędzić noc. Zdążyliśmy tylko zaparkować samochód, a od razu tata Sebastiana (który jako pierwszy wyszedł z samochodu) został od nas porwany przez miejscowych, którzy zaczęli obdarowywać go słodkościami. Po chwili nas spotkał podobny los. Jak się okazało nasi "znajomi" pracowali w pobliskiej cukierni i widząc obce tablice rejestracyjne samochodu, ogromnie szczęśliwi ze spotkania z nami chcieli ugościć nas "po syryjsku"... Po spędzeniu trochę czasu razem i całkiem sympatycznej rozmowie na migi, Megd, jeden z pracowników cukierni poprosił nas o towarzyszenie nam następnego dnia w podróży do Apamea...


W lutym 1982 roku, prezydent syryjski Al-Asad stawiając czoło wzrastającemu tu fundamentalizmowi islamskiemu, rozwiązał ten problem w sposób autorytatywny i radykalny. To najmniej, co można powiedzieć: w Hamie było między 20, a 30 000 zabitych, jedna czwarta miasta została zniszczona... Ale szyt: tutaj jest to temat tabu...



Mama Sebastiana otoczona przez miejscowe dzieci w wiosce obok twierdzy Szejzar.




Następnego dnia Megd zjawił się punktualnie (choć zbyt wcześnie, jak na jego gust), dodatkowo zaopatrzony w mały słownik arabsko-angielski i razem wyruszyliśmy w drogę.



W krajach muzułmańskich nierzadko używa się szos w innym celu niż prowadzenie samochodu. Tutaj na przykład do suszenia orzeszków ziemnych. Megd pytając się właściciela, wziął ich garść, abyśmy mogli spróbować.


Następnie zaprowadził nas do beduinów , którzy mieszkali tuż obok. Coś, co w naszych krajach może wydawać się dziwne: on wcale ich nie znał więcej niż my, a mimo wszystko sprawiali wrażenie bycia jedną ogromną rodziną...


W ten sposób mieliśmy wspaniałą okazję poznania sposobu życia beduinów całkiem z bliska. Tu: stado owiec obok pola bawełny.




Tata Sebastiana zainteresował się sposobem uprawiania pola przez Syryjczyków. Tu próbuje tłumaczyć, iż on też jest "dzieckiem ziemi"...



Beduini bardzo gościnnie przyjęli nas w swoim namiocie...

Na drodze do fortecy Qasr Ibn Wardan.



Forteca ta jest jednym z wielu dzieł cesarza bizantyjskiego Justyniana. Jej budowa została skończona w 564 roku. Trzeba dodać, iż jest to dosyć zaskakujące zobaczyć ją pośrodku niczego, 58 kilometrów od Hamy.


Docieramy teraz do "maamura", ubogiego stepu na wschód od Hamy. Al-Srouje to typowa wioska z tego regionu. Na uwagę zasługują z pewnością te charakterystyczne domy o stożkowatym kształcie.


Nieliczne rodziny zamieszkują jeszcze te tradycyjne domostwa, inni woleli przenieść się do bardziej nowoczesnych...




Bardzo szybko zauważono naszą obecność we wiosce. Jak to często tutaj bywa, dzieci jako pierwsze wybiegły na nasze spotkanie...


Przegrywanie kaset video VHS na DVD.