Dlaczego taka podróż?
Przed wyjazdem
Start
WIZY / granice
Księga Gości
Bułgaria
Egipt
Estonia
Grecja
Węgry
Iran
Jordania
Litwa
Łotwa
Polska
Rumunia
Rosja
Słowacja
Syria
Turcja


Turcja(II)



Góra Ararat. Blisko granicy irańskiej i armeńskiej, to tutaj według Biblii zatrzymuje się Arka Noego po potopie. Góra wysoka na 5165 metrów dominuje nad całym okolicznym regionem.

W ten sposób gdziekolwiek by się nie było w okolicy, ma się nieustanne wrażenie, że góra znajduje się tuż obok i wystarczy podejść do niej kilka metrów, by się na nią wdrapać!



Wan i jego cytadela.

Cavustepe, na południe od Wanu.



Cóż to za wspomnienie, gdy jedliśmy obiad na szczycie tego wzgórza w Kurdystanie!

Ale uwaga: lepiej nie mówić w Turcji o Kurdystanie. Ten region pozostaje pod stałą kontrolą armii tureckiej. Przemierzając te okolice, byliśmy więc sprawdzani kilka razy dziennie przez żołnierzy tureckich. Stare "demony" z P.K.K., narodowej partii kurdyjskiej, nie są daleko...



Pola kamieni widoczne na setkach hektarów.

Kilku rzadkich rolników, najwidoczniej o dużej sile i odwadze, bierze się za usuwanie tych kamieni, by zdobyć kawałek pola pod uprawę.



Ruiny rzymskie widoczne praktycznie wszędzie, nawet w tych małych wioskach. Tu spotyka się ruiny mostu, tam akweduktu, czy jeszcze innego obiektu...



Nekropola Perre niedaleko miasta Adiyaman. Rozciąga się ona na wielu hektarach, całkiem niestrzeżona, i tylko niektóre z grobowców zostały zbadane przez archeologów.



Zamek na Eufracie: Rumkale.

Niestety z tym pięknym zamkiem chronionym przez wody Eufratu, nam łączą się mieszane uczucia, bo to tutaj popsuł nam się nasz cyfrowy aparat fotograficzny. Tak więc jest to też nasze ostatnie zdjęcie zrobione w Turcji przed wjazdem do Syrii (następne zdjęcia pochodzą z późniejszego etapu podróży). Całe szczęście jednak, że stało się to tuż przed przyjazdem rodziców Sebastiana. Zawiadomieni przez nas kupili nam szybko następny aparat i przywieźli ze sobą, gdy spotkaliśmy się z nimi w Syrii...

A mi jednak zawsze pozostaje w pamięci ten rybak na Eufracie, który siedząc w swojej łódce śpiewał jakąś smutną piosenkę turecką. Jego głos niósł się daleko...

Anatolia Centralna.



Miasto podziemne w Derinkuyu . Aby skutecznie bronić się przed atakami wrogów, których w przeszłości nie brakowało (np. Persów), mieszkańcy tych okolic wykopali w ziemi sieć miast połączonych ze sobą i mogących pomieścić w razie ataku po kilka tysięcy osób. Na dodatek z zewnątrz są one praktycznie niewidoczne!

Podziemne miasto w Derinkuyu, które było nam dane zwiedzić (jest naprawdę imponujące!) miało 15 poziomów i 30 000 osób mogło tu przebywać przez ponad 6 miesięcy nie wychodząc wcale na powierzchnię! Tak nawiasem: jeszcze nie wszystko zostało tu zbadane...


Wiadomo, iż już Hetyci zrobili użytek z pierwszego poziomu jako magazynu.



To naprawdę prawdziwe miasta, jest w nich wszystko: magazyny, sale na wino, pomieszczenia dla zwierząt, kościoły, cmentarze i oczywiście, widoczny na zdjęciu, genialny (choć prosty) system zmykania "drzwi"...







Tutaj: przekrój przez podziemne miasto w Derinkuyu. Czyż to nie przypomina sera szwajcarskiego?!?

Kapadocja.



Kapadocja tworzy mały trójkąt w samym środku Turcji. Jest to naprawdę bajkowe miejsce, gdzie ma się wrażenie spotkać wróżki, czy elfy...



Fachowa nazwa tych dziwadeł to: "ostaniec tufowy". (Mi bardziej podoba się nazwa francuska, którą można tłumaczyć jako: "kominy wróżek". Czyż to nie bajeczne?) Jednak są one dziełem całkowicie naturalnym. Z początku cienka warstwa bazaltu pokrywała tuf, reszta jest dziełem natury: głównie wiatru.



Bazaltowa czapka na tufowym stożku.



Ludzie, głównie mnisi korzystając z tej osobliwości geologicznej, zbudowali, a raczej wyżłobili tutaj dużą liczbę kościołów i klasztorów...



W wielu z tych kościołów można zauważyć jeszcze liczne sceny biblijne. Tak, jak na przykład tą scenę z Trzema Królami.









Kobiety przebierające na drodze kolorowe "gałganki" służące do wyrobu miejscowej atrakcji: małych laleczek w tradycyjnych strojach. Jeśli chcecie taką laleczkę, będzie ona was kosztować tylko kilka tureckich milionów...



Pasabag .




I latające ptaki nad doliną anatolską...



To dzięki erozji możemy podziwiać dzisiaj te wspaniałe krajobrazy Kapadocji. Jednak to również z jej powodu przekształcają się one pomału w góry piasku.



Karawanseraj z epoki seldżuckiej w Agzikarahanie. Było to jedno z miejsc postoju dla karawan podróżujących po dawnych szlakach.


Nie było to nasze pierwsze spotkanie ze śniegiem podczas naszej podróży, ale z pewnością spotkanie najbardziej dokuczliwe. Poza zimnem, które najbardziej prześladowało nas w nocy (mimo zatkania przez nas każdej dziurki w samochodzie i włączania na trochę gazu, temperatura rzadko pozostawała na plusie!), tym razem nawet nasz samochód dostał wysokiej gorączki!

Z powodu reperacji wykonanej w warsztacie w Jordanii, mechanik mimo naszej prośby najwidoczniej nie wlał nam prawdziwego płynu chłodniczego i teraz ten po prostu zamarzł rozsadzając w części chłodnicę...


Przegrywanie kaset video VHS na DVD.